“Nikt nie kupuje płyt i biznes muzyczny umiera.”
Płyty rzeczywiście sprzedają się coraz mniej. Ale sektory takie jak występy na żywo, czy streaming internetowy muzyki osiągają rekordowe przychody. Koniec biznesu muzycznego wieszczono z resztą już wielokrotnie w całej jego ponad stuletniej historii.
CZĘŚĆ 1: 1900-1950
Do początku XX wieku przeciętny człowiek słyszał muzykę oglądając muzykantów na ulicy, muzykę w teatrze i w podobnych, wybranych miejscach. Już wtedy istniał biznes muzyczny, przedsiębiorstwa trudniące się sprzedażą zapisów nutowych. W tym czasie zamożne i średniej klasy rodziny posiadały pianino w domu i nabywały drukowane publikacje nutowe. Zwłaszcza po wizycie w teatrze czy operze, kilka dni później można było nabyć publikację nutową do grania tych samych utworów w domu.
Po nieco ponad dekadzie pojawił się nowy konkurent, która zrewolucjonizowała rynek: mechaniczna reprodukcja nagrania. Na początku były to urządzenia podobne do katarynki, w której otwory w karcie perforowanej, nawiniętej na szpulę, poruszały odpowiednie struny lub blaszki. Jak zareagowali wydawcy zeszytów muzycznych?Oczywiście z przerażeniem stwierdzili, że to już koniec ich biznesu. Ale oczywiście nie była to prawda.
Kongres Stanów Zjednoczonych zdecydował, że za każdym razem, gdy sprzedawana jest katarynka (piano roll), wydawcy nutowi będą otrzymywać odpowiednie wynagrodzenie: od nagrań odtwarzanych mechanicznie. Czy to zabiło wydawców nutowych? Nie, wręcz przeciwnie. Pozwolił na większy rozwój biznesu muzycznego.
W 1920 roku jeden z pionierów Bluesa, Harry Peace, założył wytwórnię Black Swan Records, o której mówi się, że jest to pierwsza wytwórnia założona przez czarnoskórą osobę. To był okres kiedy zaczęły być popularne nagrania. Pierwszym, który zyskało znaczną popularność było nagranie kobiecego bluesa. Mamie Smith, Ethel Waters były pierwszymi gwiazdami nagrań we wczesnych latach 20 XX wieku, uzyskując popularność dzięki sprzedanym wcześniej nagraniom.
Wydawcy nut byli zrozpaczeni. Myśleli “Nagrania perforowane na szpule nas nie zabiły, ale nie mamy żadnych szans z nagraniami”. Oczywiście nagrania pozwoliły wydawcom nutowym rozwinąć się znacznie bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej.
Później nadszedł wielki kryzys gospodarczy lat 30. Ciężki dla biznesu muzycznego, po których analitycy spodziewali się, że może się już nie podnieść. Twierdzili, że przeciętnego słuchacza nie stać na kupowanie nagrań ani nawet biletów na koncerty na żywo.
I tu pojawiło się radio, które upowszechniło się kilka lat wcześniej, ale nadawało głównie programy informacyjne. W 1930 radio wprowadziło muzykę i zespoły do studia. Na początku były to zespoły grające na żywo w studio.
Tym razem to producenci nagrań byli bardzo niepocieszeni. Nie martwili się o same występy na żywo, ale o to, że są przekazywane przez radio. Muzyka z radio była za darmo, dlatego po raz kolejny wieszczono upadek biznesu muzycznego. I ponownie stało się zupełnie odwrotnie.
Gwiazdy radiowe szybko stały się tymi, które sprzedają najwięcej płyt. Radio okazało się środkiem promocji i zwiększenia zysków wydawców nagrań oraz wydawców publikacji nutowych.
Następnie mamy okres drugiej wojny światowej. W tym czasie pojawił się problem z ograniczeniem dostępności laki, potrzebnej do tłoczenia płyt. Płyty te to tzw. 78 - tyle razy obracały się na minutę. Zwano je też singlami, ponieważ zawierały tylko jedno nagranie, jednego wydawcy, z jednego wydawnictwa.
Z braku laki, potrzebnej na cele wojskowe, znowu wieszczono upadek biznesu muzycznego. Po raz kolejny z pomocą przyszło radio, a przede wszystkim budowa nadajników radiowych na potrzeby wojskowe, które później przekształcano i przebudowywano na nadajniki cywilne. Tak muzyka i radio zaczynało docierać do domów.
Muzyka z całego świata, do której uzyskali wtedy dostęp słuchacze radiowi w latach 40, to było coś, co szalenie ich zainteresowało i zainspirowało. I był to doskonały moment na dalszy, wspaniały rozwój biznesu muzycznego.
Żołnierze na frontach całego świata słuchali Duka Ellingtona i czuli, że jeżelu uda im się przeżyć tą wojnę i wrócą do domu, to kupią sobie saksofon i będą grać dokładnie jak on. I dokładnie tak robili. Nałożyły się na to też rządowe programy pomocy weteranom, które przewidywały edukację muzyczną. Sprzedaż instrumentów wzrosła lawinowo. Istniała wówczas tylko edukacja z zakresu muzyki klasycznej. Jedną z pierwszych uczelni, która rozpoczęła edukację z muzyki rozrywkowej, jazzu, był Uniwersytet w Berkeley.